Yves Saint Laurent Body Kouros

Body Kouros to młodszy brat perfumeryjnego „złego chłopca” – tą opinią Kouros cieszy się do dziś. Czy może on stawać w szranki ze swoim ultra męskim protoplastą, czy jest to tylko i wyłącznie próba odcięcia kuponów od sukcesu poprzednika?

Rozpoczyna się zdecydowanie chemiczno-medycznym akordem. Na forum fqjciora Bendigo pisał o otwarciu per „szalet miejski”. Nie do końca się zgadzam, chociaż w pełni rozumiem co autor miał na myśli – ja trochę to rozwinę – jest to świeżość eukaliptusa, ale raczej w stylu „zawieszki toaletowej leśnej”, połączona z miękką, pokrytą żrącą chemią gumą (przepychaczka do toalet). Implikuje to dwa konkretne skojarzenia. Pierwsze z autopsji, już wyrażone przed sekundą – zasyfiona gumowa przepychaczka do „kibli”. Drugie, daleko bardziej brudne od tego pierwszego, którego, niech będą dzięki Najwyższemu, nie miałem „przyjemności” próbować – tak musi pachnieć homoseksualny seks – pot na wyperfumowanej na słodko skórze, przetarta guma, lateksowe wdzianko… Nasuwa mi się skojarzenie filmowe – tak musiał pachnieć Pokrak z „Pulp Fiction” – wilgotna piwnica z otwartym kiblem gdzieś obok, wypełniona potem „spracowanych” samców, którzy tuż po ostrej „tyrze” zlewają się „perfumą”. Kiedy zaczynają się uwalniać nuty serca i bazy to wrażenie na szczęście się zaciera. Do głosu dochodzi benzoes i drzewo cedrowe, które w połączeniu dają pudrowo-słodką woń przypominającą nieco marcepan. Zapach jest absolutnie liniowy i przez kilka godzin, aż do wygaśnięcia, właściwie nie zmienia oblicza na mojej skórze. Do końca jest słodko, liniowo, i choć kobiety sobie w tych perfumach nie wyobrażam (brrrr…) to i męsko zbyt nie jest – na pewno nie w stylu oryginalnego Kourosa z charakterystyczną pierwotną i animalną nutą cywetu. Trzeba jednak oddać bardzo dobrą, dwucyfrową (w godzinach) trwałość i mocną projekcję.

Autorką perfum jest Annick Menardo i w tym zapachu czuć ewidentnie jej „podpis” – guma w otwarciu w jakimś sensie podobna do tej z Bvlgari Black a baza „ideowo” zbieżna z tą w Au Masculin. Choć jeden i drugi to również nie to czego szukam w perfumach, to jednak oba te zapachy oceniam wyżej niż Body Kouros… BK to po prostu kompletnie nie moja bajka. W otwarciu „krew, pot i łzy”, które stopniowo przeradzają się w słodkawą, nieco mdłą uniseksualną woń. Otwarcie mnie organicznie odrzuca, później jest nieco lepiej, ale nie na tyle by czymkolwiek zauroczyć – to wszystko już gdzieś było (Le Male, Lempicka), do tego podane w bardzo nieciekawy, monolityczny sposób. Jeśli jesteście fanami powyższych zapachów to nie wykluczam, że może się spodobać, bo łączy właściwie każdą z charakterystycznych cech powyższych. Na pewno nie jest to zapach do wzięcia w ciemno bez uprzednich testów – a biorąc pod uwagę, że jest dostępny w niskich, często promocyjnych cenach w zwykłych drogeriach (Rossmann, Superpharm) może się to zdarzyć. Ja w każdym razie zdecydowanie odradzam, bo zapach, co można zaobserwować na zagranicznych forach, budzi zdecydowanie skrajne emocje – albo się bardzo podoba, albo totalnie odrzuca. W moim przypadku niestety to drugie… Nawet kampania reklamowa nie zachęca, a wręcz odstrasza od zakupu – może jestem dziwny, ale z radością poznam wasze opinie – czy tego rodzaju reklama naprawdę jest w stanie zachęcić kogokolwiek do zakupu zapachu? Zastanawiając się nad zakupem w ciemno skojarzyłbym taką „reklamę” bardzo jednoznacznie, natomiast po wcześniejszych testach i obejrzeniu czegoś takiego przestraszyłbym się, że to „zapach dla geja” i raczej bym sobie odpuścił. Choć może jest w tym szaleństwie metoda i target jest właśnie taki, a nie inny. No ale jak napisałem wcześniej – dziwny jestem, nie znam się , nie orientuję się, zarobiony jestem…

w dwóch słowach: gumowa słodycz w nieco erotycznym, w negatywnym znaczeniu tego słowa, stylu.

Technikalia:

głowa: eukaliptus, kadzidło

serce: szałwia muszkatołowa, cedr

baza: benzoina

nos: Annick Menardo

data powstania: 2000

23 myśli w temacie “Yves Saint Laurent Body Kouros

  1. Menardo wielka jest, ale w tym przypadku zgadzam się z Fqjciorem – jest fekalnie. Oj, jak ja bym chciała spotkać kogoś, na kim Kouros jest ładny…

    • Sabbath, przykro mi, ze nie spotkalas nikogo, na kim oryginalny Kouros pachnialby pieknie, ale wierz mi na slowo, moj facet pachnie zabojczo i nawet nie bede pisac, jakie mysli zaczynaja mi chodzic po glowie, kiedy go na nim czuje… pierwszy kontakt tak prosto z flakonu mnie odrzucil, ale pozniej na ciele to juz totalne odurzenie, ktore trwa do dzis… wiem, ze moze byc trudny, ale moze po prostu nie kazdego ta kompozycja polubi. Jesli uda ci sie kiedys spotkac odpowiednia osobe go noszaca, strzez sie;-) pozdrawiam

  2. Ale czy Kouros w założeniu miał być ładny? Toż to zapach dla mizogina – on ma odstraszać kobiety, a nie przyciągać 😉 W BK niestety nie znajduję nawet śladu tego wrażenia. BK, choć z trudem, jestem sobie w stanie wyobrazić na kobiecie, ale oryginalny Kouros mogłaby z przyjemnością nosić chyba tylko Emilia Plater…

  3. E, tam macie z tymi fekaliami, klozetami i homosiami 😉
    Po prostu zdecydowany erotyczny, cielisty, lepki zapach.
    Dla mnie – bardzo dobry, ale oczywiście że to wszystko kwestia gustu 🙂

  4. Kouros EROTYCZNY???????? HA ! HA! Ide sie do zakonu zapisac…..bo jak widac o erotyce pojęcia nie mam zadnego . ……….

    • Belor dobrze prawi, cały czas mowa o Body Kouros’ie. Powiedzieć o oryginale, że jest erotyczny to tak, jak po wypiciu na czczo literatki spirytusu stwierdzić, że jest wytrawny 🙂

  5. hmmm, to ja sie musze wylamac 😉 BK bardzo lubie na sobie jak i na kims 😉 Pewnie masz racje, ze to slodycz zabojcza i w stylu Pokraka, ale mnie to bierze. Podobnie jak np. Gaultier 2 czy nawet meska anyzowka od Lempickiej. W Le Male raczej nie gustuje bo to mdla lawenda, za to klasycznego Kourosa bez dwoch zdan uznalabym za zapach erotyczny! Moze mam cos z gufka? 😉

    • W BK jest „erotyzm”, ale mocno perwersyjny, i tą właśnie perwersję miał uosabiać przykład „Gimp’a”. Le Male’a równiez nie trawię – to dla mnie XVII wieczny upudrowany bawidamek z niewymytym kroczem – tak musieli pachnieć bohaterowie „Niebezpiecznych Związków” 😉 Z kolei Lolita kojarzy mi się z grzecznym chłopcem, który chciałby zaszaleć, ale się wstydzi 🙂 A Kouros? Kouros wrzeszczy – „będe brał Cię…” 🙂

  6. Haha ale masz skojarzenia. Ale to dobrze, lubie takie obrazowe opisy 🙂 Zastanawialam sie czym by moj Pokrak pachnial…bankowo A*Men’em.
    Tak, A*Men to zapach wszystkich Pokrakow swiata. Chyba o tym napisze…;)

    • A mi się A*Men bardzo podoba, ale jest za drogi.
      Możecie mi doradzić czy Body Kouros pachnie podobnie do A*Men. Jeśli tak to zamawiam go w ciemno.
      Lub zaproponujcie mi jakiś zapach podobny do A*Men.

      • belor mnie ubiegł. Animale to właściwie jedyny porównywalny z A*Menem zapach, co nie znaczy identyczny. BK to jednak zdecydowanie inna bajka…

  7. Pingback: Perfumowa manufaktura aleksandra | Opium dla mas

  8. Źle napisany, tendencyjny, homofobiczny tekścik. „Gratulacje”. Umysł autora liniowy. Perfumy pachną „linearnie”.

    • Dziękuję i za taką opinię, do której postaram się ustosunkować.

      Co do tendencyjności zgadzam się w 100% Nie wyobrażam sobie jak można pisać o perfumach „w sposób obiektywny”. Nawet jeśli każdy z nas czuje tak samo, jak chcieliby specjaliści, to bagaż życiowych doświadczeń, pamięć zapachowa itd. sprawi, że ten sam zapach skojarzymy inaczej. Nawet mistrz Turin bywa na forach „masakrowany” za niedostateczną ilość gwiazdek wystawioną ulubionemu pachnidłu. Chętnie poznam miejsca, gdzie o perfumach pisze się jedynie „w sposób obiektywny”. Czekam na linki…

      W kwestiach homofobicznych – produkt skierowany do mężczyzn (en masse, choć piewcy wolności, tolerancji i otwartości, pewnie chcieliby inaczej, jednak heteroseksualni) reklamowany przy pomocy „spoconego gościa” w dwuznacznej pozie to nienajszczęśliwszy pomysł. Nie lubię epatowania nagością w tzw. przekazie reklamowym i starałem się temu dać wyraz. Jeżeli to czyni ze mnie homofoba to pewnie nim jestem. Jeśli dodać do tego, że jestem zadowolony z tego, że mamy w Polsce Euro, wolę piwo od „przedniego burgunda” i na dodatek lubię piłkę nożną (aaargh!) czekam na kolejne wartościujące mnie epitety – kibol, fanatyk, bandyta i inne, które sobie Pani w swym nieliniowym (bo przecież nie liniowym!) umyśle wykreuje.

      Na koniec co do nieszczęsnego wyrazu „liniowy” – jakoś przyjęło się mówić o perfumach w ten sposób. Na liście polecanych blogów większość pozycji to autorzy z większym doświadczeniem i większą wiedzą o perfumach jako takich (obiektywnie! 🙂 ) i większość z nich używa frazy „liniowy przebieg” właśnie. Właściwie po wejściu w większość źródeł internetowych (np. tu – http://slowniki.gazeta.pl/pl/linearny) wyrazy te wymieniane są jako synonimy, tak więc, przepraszam, ale to trochę strzał kulą w płot. Rozumiem, że pokusa „dowalenia” tendencyjnemu homofobowi była zbyt wielka by powściągnąć cugle…

      Dziękuję raz jeszcze i zapraszam do lektury innych moich tekstów.

      • Ja uważam, że i tak łagodnie potraktowałeś Body Kourosa… Ja bym w ogóle go nie opisał.

      • Wspaniała riposta,brawo domurust,Poprawność polityczna,najgłupsza z kobiet próbuje wkroczyć nawet w świat perfum i naszych odczuć,nowy rodzaj faszyzmu i jego strażnicy,najbardziej nienawistny naród świata.Oni są jak Związek Radziecki,pozornie miłujący pokój,a w rzeczywistości najbardziej agresywny kraj świata.Eh,pieprzyć ich.

  9. Jak dla mnie zapach idealny. Mój Mężczyzna takiego właśnie używa – zakochałam się w tym zapachu 🙂

Dodaj komentarz